Czy warto?
Długo testowałem One Touch Stara na wszelkie sposoby. Największą radość sprawił mi fakt, że w specyficznej klasie smartfonów pojawiła się niedroga alternatywa. Bardzo podoba mi się świetny wyświetlacz, który jest kontrastowy, ma nasycone kolory i koncertowo obsługuje dotyk. Inna sprawa, że brak mi wyobraźni, by znaleźć zastosowanie dla 10-punktowego multidotyku na wyświetlaczu, na którym nie potrafię zmieścić 10 palców.
One Touch Star jest w ofercie Alcatela urządzeniem wnoszącym powiew świeżości, na wskroś nowoczesnym, a przy tym zachowującym niezły stosunek miedzy jakością a ceną. Nigdy nie pragnąłem mieć smartfona Apple, ale dla tych, którym brak nadmiaru gotówki może stanowić niezłe urządzenie zastępcze, a dla tych którzy nie cierpią iOS-a dobra alternatywę w kompaktowym i pasującym do ręki rozmiarze, a do tego z Androidem.
Spędziłem kilka tygodni ze sprawnym, świetnie reagującym na dotyk i funkcjonalnym narzędziem. Gdyby nie zawodowa konieczność i popędzanie użytkowników mGSM, prawdopodobnie spędziłbym czasu jeszcze więcej. Do pełnego zadowolenia zabrakło mi tylko pracy dual-SIM w trybie dual-active. Jeśli macie w śwince skarbonce 900 złotych - bo tyle kosztuje smartfon Alcatel One Touch Star w wersji dual-SIM w ofercie dystrybutora - i nie interesuje was pogoń za coraz większymi wyświetlaczami - namawiam. Jeśli przypadkiem wymieniacie telefon w Orange, w bieżącej ofercie przy dwuletnim abonamencie do 45 zł Star (ale z obsługą jednego SIM-a!) kosztuje 5 zł - może warto go wziąć pod uwagę? W T-Mobile przy podobnych warunkach jest już droższy - 479 zł.