Choć flagowe LG sprzedają się nie najgorzej, wyniki są poniżej oczekiwań firmy. Zmiana nazewnictwa może być jednym z czynników, który przełamie złą passę.
Modelom serii LG G nie sposób odmówić atrakcyjności. Poza "wpadką" z modułowym LG G5, mamy tu niezły kawałek historii. Przykładowo, LG G2 kusił wąskimi ramkami ekranu zanim stało się to modne, a LG G4 miał piękne, skórzane plecki i solidny aparat. LG G6 zapoczątkował z kolei modę na wydłużone wyświetlacze - smartfony tej linii miały wszystko, by zawojować rynek, a jednak... nie do końca się to udało. Dlatego też firma zamierza odciąć się od historii i zacząć wszystko od nowa. Z nową nazwą flagowców.
Linię LG G zapoczątkował Optimus G w 2012 roku. Z dodatkowego członu nazwy szybko zrezygnowano i następne flagowce oznaczano po prostu kolejnymi numerami. Wygląda jednak na to, że G7 już nie będzie. Zamiast niego - pojawi się nowa nazwa, ale na razie nie wiadomo, czy będzie to po prostu jakiś numer, czy też coś bardziej dźwięcznego. Wiadomo, że pod uwagę brane jest oznaczenie dwucyfrowe - albo nowa nazwa. Może Optimus powróci...?
To wątpliwe, choć na razie wiemy tylko, że idą zmiany. Możliwe, że LG chce "przeskoczyć" numerację konkurentów, by nie być za nimi w tyle. Samsung dotarł do dziewiątki, Apple jest już przy 10 (X), a Huawei ponoć skoczy od razu do 20. Co w tym momencie zrobi LG? Osobiście - wolałbym jakąś miła dla ucha nazwę, zamiast bezdusznego numeru - a wy?
Na podstawie informacji The Investor
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!