
Przed premierą Pixeli 2 krążyła plotka, że telefony będą obsługiwać wyłącznie nowy standard kart SIM, czyli eSIM. Nie jest jednak tak źle. Obsługują też klasyczne nanoSIM, ale Google przekonuje, że warto porzucić stare nawyki...
Gdy myślimy "SIM" widzimy przed oczami kawałeczek plastiku z metalowymi stykami. Tak jest od lat. SIM-y malały, poszerzały nieco we możliwości, ale ich główna rola i budowa pozostają niezmienione praktycznie od początków GSM. To jednak wkrótce powinno się zmienić. Jakiś czas temu, organizacja GSMA rozpoczęła wdrażanie nowego standardu kart, eSIM. eSIM to najprościej ujmując przeniesienie funkcji zwyczajnej karty SIM do wnętrza telefonu - identyfikator urządzenia jest po prostu na stałe "zaszyty" w jednym z czipów na płycie głównej.
Pixel i Pixel 2 to pierwsze na rynku telefony wspierające standard eSIM. Choć oba modele mają też gniazda na zwyczajne, "staromodne" nanoSIM-y, Google przekonuje, że eSIM jest lepszy i wygodniejszy. Czy tak jest w rzeczywistości? Na razie eSIM w Pixelach działa tylko w jednej sieci - należącej do Google Project Fi. Producent informuje, że zalogowanie Pixela w Project Fi, dzięki eSIM, będzie banalnie proste. Wystarczy nawiązać połączenie z Wi-Fi, a gdy telefon poprosi o SIM - postępować zgodnie z instrukcjami na ekranie. Bez wychodzenia z domu, bez odwiedzin u operatora, bez wyłamywania karty, bez manipulowania igłą w slocie telefonu i tak dalej. Jeśli w przyszłości zechcemy zmienić operatora - wystarczy poklikanie w telefonie, by tak się stało. Znów - bez wycieczki do salonu. Niby same zalety. Ja jednak mam pewne obawy.
Opisywana przez Google procedura pierwszej rejestracji telefonu w sieci rzeczywiście wygląda na prostą i taka też zapewne pozostanie, gdy poza Project Fi, eSIM zaoferują inni operatorzy i producenci telefonów. Nie sposób mi jednak uwierzyć, że późniejsze zmiany sieci będą tak samo łatwe. Założę się, że operatorzy nie pozwolą klientom na tak proste rozstanie. Nie wierzę, zwyczajnie nie wierzę, że będzie to działać tak, jak dzisiaj się opisuje. Podejrzewam, że praktyka pokaże (szczególnie nad Wisłą), że i tak będziemy zmuszeni odwiedzać z naszym telefonem salony operatorskie, a procedura przeniesienia eSIM do innej sieci zostanie nam maksymalnie utrudniona. Wszak nikt nie lubi tracić klientów... To zrozumiałe.
W eSIM nie podoba mi się także kolejna rzecz. Co stanie się w momencie, gdy nasz telefon zostanie zniszczony czy trafi do naprawy? Przez pewien czas pozostaniemy bez łączności - przecież nie wyjmiemy SIM-ki i nie przełożymy jej do starej Nokii wygrzebanej z szuflady...? Powiecie, że wystarczy kupić inny telefon z eSIM i zalogować go na nasze konto. Zgoda. Gdy takich telefonów będzie na rynku mnóstwo, problem pozostanie jedynie konieczność posiadania gotówki na nowy smartfon. Ale w początkowym okresie, gdy będą w najlepszym razie 2-3 modele do wyboru, w dodatku trudno dostępne...? Już nie wygląda to tak słodko...
A co zrobimy w momencie, gdy wylądujemy na wakacjach w egzotycznym kraju, z wysokimi stawkami roamingowymi, i zechcemy skorzystać z lokalnej karty SIM? Teraz - to proste, kupujemy, wkładamy i działa. Czy w przypadku eSIM będzie podobnie? Nie wiem, ale podejrzewam, że usługa nie będzie tak łatwo dostępna, jak obecnie...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Podobne scenariusze można mnożyć - i jakbyśmy nie kombinowali, wychodzi na to, że stara, prosta karta SIM ma wciąż jednak jakieś zalety. Zaznaczam, że cały czas mówię o okresie przejściowym, zanim eSIM stanie się powszechny i całkowicie wyprze plastikowe karty z rynku. Pozostaje tylko pytanie, jak długo ów okres potrwa, jak długo oba rozwiązania będą funkcjonować równolegle i jak szybko producenci i operatorzy wprowadzą eSIM do użycia? Nie sądzę, by potrwało to tylko rok, czy dwa. To będzie długotrwały proces, a w czasie jego trwania możemy mieć z eSIM tyle samo kłopotów, co korzyści.
By jednak przedwcześnie nie zniechęcać was do nowego standardu i nie zostać okrzykniętym największym pesymistą w redakcji, wspomnę o jeszcze jednej zalecie eSIM. Jest nią eliminacja mechanicznego elementu, jakim jest gniazdo karty SIM i jego styki. Mechanizm ma to do siebie, że się zużywa. Można go uszkodzić, a do tego - po prostu zajmuje w obudowie sporo miejsca. W dobie telefonów wodoszczelnych, slot jest kolejnym elementem, który może przepuszczać wodę i który trzeba dodatkowo uszczelniać. Możemy zatem liczyć, że eliminacja fizycznego gniazda karty pozwoli na obniżenie kosztów produkcji telefonów. Nie podejrzewam, by smartfony nagle staniały, ze względu na brak szufladki - ale może zaczną wyglądać jeszcze lepiej...?
Wracając do Pixeli... Na razie mamy możliwość korzystania z dwóch rodzajów SIM i podejrzewam, że kolejne modele wyposażone w eSIM będą miały podobne rozwiązanie. Czeka nas proces przyzwyczajania się do nowego rozwiązania, a podejrzewam, że w momencie, gdy za eSIM zabiera się Google, proces wdrożeniowy ruszy z kopyta. Podejrzewam, że już w 2018 roku zaczniemy się przekonywać, czy moje obawy były bezpodstawne, czy może jednak okazałem się pesymistyczną wróżką. A jakie jest wasze zdanie na temat eSIM? Więcej korzyści, czy może wad? Komentujcie!
Materiał własny na podst. Google
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!