
Wszyscy spodziewają się, że Apple jeszcze w tym miesiącu załata dziurę w oprogramowaniu iPhone, która pozwala na zdalne przejęcie kontroli nad urządzeniem za pomocą odpowiednio spreparowanego SMS-a. Nie ujawniono bliższych szczegółów konstrukcji magicznego SMS-a
Charlie Miller, współautor książki The Mac Hacker's i główny analityk do spraw bezpieczeństwa w Independent Security Evaluators obwieścił światu na konferencji SyScan w Singapurze, że atakujący może przejąć uprawnienia administracyjne, zainstalować oprogramowanie, a w rezultacie śledzić np. przemieszczanie się telefonu dzięki GPS, podsłuchiwać rozmowy czy dźwięki otoczenia, a także włączyć urządzenie do botnetu.
Jednocześnie Miller ze względu na wcześniejszy kontakt z analitykami Apple nie zdecydował się na ujawnienie jakichkolwiek bliższych technicznych szczegółów dotyczących słabości systemu iPhone. Prawdopodobnie dowiemy się więcej po konferencji Black Hat w Las Vegas pod koniec tego miesiąca. Do tego czasu Apple powinno załatać niebezpieczną dziurę.
Z wypowiedzi specjalisty od zabezpieczeń można się było za to dowiedzieć, że system iPhone jest znacznie bardziej bezpieczny niż komputerowy OS X zainstalowany w maszynach Apple. No cóż, w końcu iPhone nie obsługuje aplikacji Adobe Flash czy Java - to wyklucza całkiem sporo niebezpieczeństw - a poza tym pozwala teoretycznie na uruchomienie tylko programów podpisanych cyfrowo przez producenta, sprzętowo chroni zainstalowane oprogramowanie, a aplikacje uruchamia w dedykowanym środowisku.
O tym czy to tylko nowy rodzaj reklamy, czy też zagrożenie miało realny kształt dowiemy się tak czy inaczej dopiero pod koniec lipca.
Na podstawie informacji serwisu Macworld