
Wczoraj została zapowiedziana przez producenta Nokia E52. Wygląda na dobrze wykonany, wyposażony w imponujące możliwości telefon, który ma predyspozycje, by podbić serca użytkowników. Tylko że my już znamy ten model. E52 to nic innego, jak Nokia E55 z amputowaną klawiaturą
Nie wierzycie? Zróbcie porównanie w naszej systemowej porównywarce. Tak, są różnice w czasach pracy w 3G, są drobiazgi wynikające z niewielkich przekłamań w wyposażeniu PIM, no i oczywiście brak klawiatury QWERTY, ale poza tym to ten sam telefon! Brak klawiatury dziwi o tyle, że oszczędności wynikające z jej braku są raczej niewielkie. Może powodem są problemy konstrukcyjne albo wynikające z błędów w oprogramowaniu?
To nie jest oczywiście dyskwalifikująca wada; Nokia E52 pozostaje nadal świetną propozycją dla każdego, kto lubi Symbiana, a przy tym lubi, by telefon dostarczał mu rozrywki będąc jednocześnie poręcznym narzędziem pracy. E52 nawet z natywnym oprogramowaniem da sobie radę z większością multimediów, otworzy spakowane dokumenty, a także pozwoli przejrzeć (bez edycji) większość popularnych formatów biurowych.
Nie do przecenienia jest obecność trzech podstawowych interfejsów do wymiany danych: USB, Bluetooth i WiFi. Nokia deklaruje, że telefon obsłuży karty do 16 GB, co nie znaczy oczywiście, że nie obsłuży większych. Z kolei procesor ARM11 z zegarem 600 MHz gwarantuje, że system powinien pracować płynnie nawet podczas oglądania filmów. - Prawdę mówiąc to chyba jedyna rzecz, której mogą pozazdrościć posiadacze E51. Gdyby tak jeszcze nieco większa rozdzielczość ekranu wyświetlacza...
Nokia E52 powinna pojawić się w sprzedaży w drugiej połowie tego roku w sugerowanej cenie 245 euro (oczywiście zanim opodatkują i dorzucą marżę). Polecamy wersje bez oprogramowania operatorów. Symbian rozwija wtedy skrzydła i pokazuje pazury.
Na podstawie materiałów serwisu producenta Nokia