
Po raz kolejny Motorola zamiast postarać się o nowy design i porządną specyfikację techniczną, postawiła na sprawdzone rozwiązania. To przecież nic złego, prawda? Tyle że konkurencja nie śpi i od dawna produkuje telefony tej klasy przerastające Q11 możliwościami i technologią
Motorola Q11 wygląda na urządzenie rzetelnie przygotowane do stawianych przed nim zadań. Sprawdzi się zapewne jako asystent biznesmena czy nieco bardziej skomplikowana zabawka dla tych, którzy dużo piszą, bo przecież ma klawiaturę QWERTY. Tylko dlaczego nie ma UMTS? - bo w wiadomości prasowej producenta nie ma o tym ani słowa. Jakąś protezą może być obsługiwany przez Q11 WLAN, tylko że do pełnej mobilności komunikatorowi jednak daleko. Zgaduję, że za jakiś czas pojawi się kolejna wersja, tym razem z UMTS-em.
Q11 pracuje od kontrolą Windows Mobile 6.1, ma nową wersję Bluetooth - 2.1 i WAP-a 2.2, a skoro jest IE w wersji 6., jest również obsługa HTML. Ekran standardowy - choć już zapewne niedługo, bo standardy zmieniają się ostatnio wyjątkowo szybko - aktywna matryca, QVGA i 256 tys. kolorów. Jakąś pociechą jest obecność na pokładzie odbiornika GPS ze wsparciem A-GPS, jak również wsparcie dla Google Maps.
Aparat fotograficzny to matryca 3 Mpx bez autofocusa, za to z lampą LED i powiększeniem cyfrowym do 8 razy. Ilość pamięci wewnętrznej nie jest imponująca: 128MB Flash, 64MB RAM - to już spore opóźnienie w stosunku do standardów wyznaczanych przez najnowsze modele innych producentów; za to Motorola deklaruje możliwość rozbudowy pamięci do 32 GB kartami.
Zastanawiam się co wybrałby przeciętny Amerykanin, gdyby położyć przed nim nowiutką Motorolę Q11 i Blackberry 9500 Storm albo nawet Blackberry 9000 Bold. Zapewne nie zastanawiałby się długo. Przykro, że Motorola nie przykłada należytej uwagi do promocji swojego urządzenia; może to przez pośpiech?. Ledwo jedno zdjęcie i niewielka notatka w anglojęzycznym portalu prasowym. Bohaterowie są zmęczeni?
Na podstawie informacji producenta Motorola