
Z inteligentnym zegarkiem Motoroli zetknąłem się pierwszy raz podczas berlińskich targów IFA. Moto 360 zachwycił mnie wówczas: był pierwszym smartwatchem, który wyglądał jak klasyczny, elegancki zegarek. Teraz, gdy miałem go okazję przez kilka dni używać, zachwyt nieco osłabł - ale wciąż lubię to urządzenie.
Moto 360 jest naprawdę elegancki. W odróżnieniu od większości konkurentów, pasuje zarówno do sportowego stroju, jak i klasycznego garnituru. Nie ma przy tym technicznego "sznytu", jak testowany przeze mnie niedawno Samsung Gear S.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
I choć starałem się nie porównywać obu zegarków, nie udało mi się przegonić natrętnych myśli, sugerujących wskazanie, który z nich jest lepszy. I choć różnic jest co niemiara, pewne cechy pozostały wspólne. Spróbuję uniknąć bezpośrednich porównań, na tyle, na ile to możliwe - ale będą...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wróćmy jednak do Moto 360. Z klasycznym zegarkiem łączy go okrągła tarcza oraz sposób mocowania paska. W przypadku zegarka Motoroli, całą elektronikę udało się upakować do koperty, ale nie stała się ona wcale zbyt duża. Moto 360 ma wymiary zbliżone do normalnego, mechanicznego zegarka (średnica 4,6 cm) - jest może jedynie nieco grubszy. Zegarek można nabyć w wersji czarnej lub srebrnej, dobierając do niego skórzany pasek lub bransoletę.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Mnie przypadła w udziale odmiana czarna z paskiem ze skóry, który dostarczyła firma Horween - specjaliści w tej dziedzinie. Ta rodzinna manufaktura od pięciu pokoleń specjalizuje się w skórzanej galanterii - i przyznam, że w wykonaniu paska widać ich kunszt. To po prostu solidna robota.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Koperta zegarka jest dość skromna - ma prosto kreśloną linię, płaskie szkło (Gorilla Glass 3) oraz lekko wypukłe denko z tworzywa, pokrytego delikatnym wzorkiem. W odróżnieniu od Samsunga, spód jest tu idealnie gładki - nie ma styków do ładowania, zaś czujnik pulsu ukryto pod powierzchnią obudowy. W Moto 360 spotkałem jednak coś, za czym nie przepadam i co zawsze krytykuję: do ładowania potrzebna jest przystawka! Moto 360 ładuje się bezprzewodowo, ale by napełnić baterię, musimy umieścić zegarek na specjalnej podstawce.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wygląda ona znakomicie, spoczywający na niej zegarek wyświetla czas, zatem w nocy może pełnić rolę "stacjonarnego" budzika. Przyłożono się do stylizacji - rzecz jest naprawdę ładna. Ale niestety - wciąż muszę mieć pod ręką "coś jeszcze" oprócz ładowarki. Porównanie z Samsung Gear S? Proszę bardzo: przystawka Samsunga jest brzydka, ale ma w sobie dodatkową baterię. Wybieramy zatem: styl czy praktyczność?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Warto podkreślić, że kopertę zegarka wykonano ze stali szlachetnej, a obudowa jest w pełni wodoodporna - IP67. Zegarem bez obaw można zatem zabrać pod prysznic, choć nurkowania raczej już nie polecam. W środku obudowy - poza elektroniką - zamknięto również czujniki światła i położenia. Znajdują się na ciemnym pasku w dolnej części ekranu. Pierwszy odpowiada za optymalne podświetlenie ekranu, zaś drugi - rozświetla tarczę, gdy unosimy zegarek ku oczom. Oba działają precyzyjnie, czujnik ruchu jest zauważalnie czulszy, niż u wspomnianego wyżej konkurenta.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Moto 360 bije koreańskich konkurentów na głowę w dziedzinie kompatybilności. W odróżnieniu od zegarków Gear, do używania Moto 360 nie potrzebuję telefonu tej samej firmy. Wystarczy dowolny z Androidem 4.3 lub nowszym. To świetna wiadomość dla każdego, kto często zmienia smartfony... Niestety, uniwersalność i stylowy wygląd okupiono tu mniejszą niż w przypadku Samsung Gear S ilością funkcji. Może to ukłon w stronę tradycjonalistów...?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Moto 360 działa na platformie Android Wear. Interfejs - jak w większości smartwatchy - oparto o dotykowy ekran i system gestów. Przyznam, że sterowanie Moto 360 wymagało ode mnie zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń - ale jeśli będzie to wasz pierwszy smartwatch - nie będziecie mieć tego problemu. Obiektywnie oceniając, nawigacja po menu jest dosyć prosta. Interfejs opiera się głównie na Google Now. Poszczególne karty przewijamy w poziomie. Na zegarku działa nawet nawigacja - choć musi być powiązana z aplikacją w telefonie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W zegarku znajdziemy również aplikację Motorola Fit, monitorującą treningi i puls. Tu muszę pochwalić czujnik Moto 360 za szybki (w porównaniu z konkurentami) pomiar tętna, a także za przejrzystą formę graficzną. Właściwie, w menu Moto 360 nie spodobał mi się tylko zbyt głęboko ukryty dział ustawień... Ale na szczęście nie musimy tam zaglądać zbyt często. wielkim plusem platformy Android Wear jest spory (nawet już teraz) wybór aplikacji, które instalujemy w zegarku za pośrednictwem smartfona. Wbrew pozorom, jest to wygodne, pobrane apki dość szybko lądują w zegarku. W ofercie sklepu z aplikacjami mamy nawet parę gier - ale nie jestem przekonany do komfortu korzystania z nich na niewielkiej, okrągłej tarczy.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Swoją drogą, obawiałem się trochę tego kształtu. Wyobraźcie sobie np czytanie tekstu... Okazało się, że nie taki diabeł straszny, okrągły ekran jest dość wygodny w użytkowaniu, a spora część aplikacji w sklepie jest idealnie dostosowana do jego kształtu. Wyświetlacz ma rozdzielczość 320x290 pikseli - w zupełności wystarczającą przy tych wymiarach. Reprodukcja kolorów, jasność i kąty czytelności są świetne.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Podstawową funkcją Moto 360 jest wyświetlanie powiadomień z aplikacji w telefonie. Oczywiście mamy wpływ na to, które aplikacje przekazują wiadomości na zegarek, które nie. Świetnym pomysłem jest możliwość natychmiastowego wyświetlenia oglądanej na zegarku treści na ekranie smartfonu: przy każdym powiadomieniu wyświetla się odpowiedni przycisk. Moto 360 wpiera również sterowanie głosowe: możemy np od razu podyktować odpowiedź na SMS-a.
Zegarek Motoroli w roli asystenta smartfonu sprawdza się znakomicie. I choć brakowało mi trochę obfitości funkcji, jaką dawał mi Gear S, polubiłem ten sprzęt. Moto 360 załatwia podstawowe potrzeby komunikacyjne, bez konieczności sięgania po telefon. Wszystkie ważne wiadomości mamy stale pod ręką, a ich przeglądanie jest łatwe i wygodne. Ale to nie koniec - nie opowiedziałem jeszcze o podstawowej funkcji, czyli mierzeniu czasu...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Motorola Moto 360 pozwala zmieniać styl cyferblatu w bardzo szerokim zakresie. Poza tym, że w sklepie mamy ogromny wybór różnych wzorów, są również aplikacje do samodzielnego ich tworzenia. A tu - właściwie - ograniczeniem jest jedynie kształt tarczy i nasza wyobraźnia. To miłe, że można mieć osobisty zegarek - i to codziennie inny. Czas płynie nieubłaganie, a w raz z nim ubywa energii w baterii. I niestety, ubywa dość szybko: Moto 360 z trudem wytrzyma 12-godzinny dzień pracy. Na szczęście ładowanie baterii nie trwa zbyt długo, można zatem uzupełniać energię w ciągu dnia - oczywiście pod warunkiem, że mamy ze sobą wspomnianą na wstępie podstawkę... Czas działania baterii można nieco wydłużyć, wyłączając ciągłą prezentację czasu - ale to pomoże tylko w niewielkim stopniu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Moto 360 będzie znakomitą propozycją dla miłośników klasyki: wygląda jak zwyczajny zegarek. Ma ponadczasowy styl, który łatwo dopasujemy do własnych wymagań czy nastroju. Urządzenie jest znakomicie wykonane, a w zasadzie jego jedyną wadą jest dość krótki czas działania baterii. I choć smartwatch Motoroli nie porwał mnie tak bardzo, jak Gear S Samsunga, umieszczę go obok - na piedestale. To konstrukcja nieco innej klasy - ale równie udana. Ciekawy wygląd i bezproblemowe działanie sprawiły, iż trochę żałuje, że Moto 360 nosiłem tylko przez trzy dni...
mat. własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!