BlackBerry Z10 rozczarował mnie już na starcie - zestawem, z jakim go otrzymałem. W komplecie jest ładowarka 0,85 A, dołączany do niej kabel USB, a także krótka, ale dość sensowna instrukcja. Są też słuchawki o jakości tak podłej, że nie powstydziłby się ich chiński telefon za 5 dolarów! Moim zdaniem dodawanie tak topornych słuchawek do telefonu z wyższej półki to po prostu wstyd. Postanowiłem jednak nie uprzedzać się do telefonu - wszak słuchawki łatwo zastąpić innymi, Z10 ma bowiem typowe wyjście minijack oraz Bluetooth z A2DP.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
BlackBerry Z10 fot: mGSM |
Niestety, dalsze oględziny Z10 pozostały pasmem mieszanych uczuć - od irytacji po zachwyt. Najpierw spodobał mi się oszczędny styl przedniej ścianki, ze sporą taflą szkła, lekko zaakcentowanym logo i głośnikiem oraz zwieńczeniami z matowego plastiku. Czar prysł, gdy przyjrzałem się bliżej i dostrzegłem jak grube, a właściwie "grubachne" są ramki wokół ekranu. Styliści sprawnie je zatuszowali, ale po włączeniu telefonu i tak wszystko widać. Nie wygląda to zbyt nowocześnie... Tył - jest równie skromny jak przód, ale tam monotonię przełamuje metalowe (!) logo, obiektyw aparatu i delikatny, kropkowany wzorek. Najważniejsze jest jednak to, że tylną ściankę pokryto lakierem o gumo-podobnej strukturze, co zapewnia doskonały chwyt. Nie ma obaw, że telefon wyślizgnie nam się z dłoni. Zresztą, nawet bez tego lakieru uznałbym, że Z10 znakomicie leży w dłoni. Ma - w mojej ocenie - optymalną szerokość i grubość, a do tego jest rewelacyjnie wyważony. Czy można tego nie polubić?
![]() |
![]() |
![]() |
|
BlackBerry Z10 fot: mGSM |
Boki telefonu tworzą monolit z całym wewnętrznym korpusem. Na prawej ściance umieszczono przyciski głośności, rozdzielone trzecim klawiszem, aktywującym obsługę za pomocą poleceń głosowych. Niestety, układ rozpoznawania mowy nie zna języka polskiego, zatem z radością powitałbym możliwość zmiany działania owego przycisku, której niestety zabrakło. Na górnej ściance jest jeszcze jeden przycisk - włącznika - i jest to ostatni klawisz mechaniczny, jaki w Z10 znajdziemy. Obok włącznika widać jeszcze otworek mikrofonu i wyjście słuchawkowe. Na lewym boku usadowiły się złącza HDMI i USB - oba w wariantach "micro". Nie są osłonięte, przez co łatwo chwytają kurz i nękają estetów. Na dolnej ściance jest natomiast spore wgłębienie, skrywające głośnik i ułatwiające zdejmowanie pokrywy baterii. Ta jest dość cienka i wiotka, co przywiodło mi na myśl ostatnie dwie generacje Samsunga Galaxy S... Ale w odróżnieniu od koreańskich smartfonów, w "jeżynce" pokrywa trzyma się dość solidnie i nie trzeszczy, sprawiała także wrażenie mniej podatnej na pękanie.
![]() |
![]() |
![]() |
|
BlackBerry Z10 fot: mGSM |
Po zdjęciu pokrywy zauważamy nietypową, wąską baterię, blokującą dostęp do gniazda karty microSIM. Nieopodal niego jest drugie gniazdo - na kartę pamięci, którą możemy wymieniać bez wyłączania smartfonu. Kartę tę utrzymuje na miejscu nietypowy, odchylany pasek miękkiego, niebieskiego tworzywa. Takie rozwiązanie spotkałem tu po raz pierwszy, ale uznaję je za całkiem wygodne. Muszę podkreślić, że nawet po zdjęciu pokrywy baterii korpus telefonu prezentuje się schludnie i porządnie. Zadbano o estetykę i porządek. Dodam jeszcze, że w pokrywie baterii jest zamontowana antena NFC - zatem korzystając z tej funkcji trzeba celować w "jeżynkę" z tyłu. Jakość użytych tworzyw i montażu jest znakomita - tu nawet nie próbuję niczego krytykować.
![]() |
![]() |
![]() |
|
BlackBerry Z10 fot: mGSM |
Inf. własna
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!