Pełna moc od Ankera

Anker Prime Charger

Anker Prime Charger to elegancka, uniwersalna biurkowa ładowarka o wysokiej mocy. Na opakowaniu widzimy dumny napis 250 W - ale to łączna moc tego sprzętu, która dzielona jest zależnie od potrzeb na poszczególne porty. To i tak nieźle. Sprzęt ma postać niewielkiego, srebrnego pudełeczka, z ciemnym, błyszczącym frontem. Mamy do dyspozycji cztery wyjścia USB-C na przodzie obudowy, a także dwa "pełne" USB na jej prawym boku. Obok nich jest pokrętło do sterowania urządzeniem. Możemy je obracać, by poruszać się po menu, a wybór zatwierdzamy naciśnięciem pokrętła. Ładowarka ma też wyświetlacz. Zapytacie, Po co ładowarce ekranik? Ano po to, by zarządzać ładowaniem na poszczególnych portach i mieć stały podgląd mocy ładowania. Na spodzie urządzenia zamontowano antypoślizgowe nóżki, zaś z tyłu znajduje się gniazdo, którym podłączymy sprzęt do prądu. Niestety, przewód do zasilania to jedyne, co znajdziemy w komplecie z ładowarką. Przewody USB musimy zorganizować sami. Szkoda, przydałby się choć jeden...

Na pojedynczym porcie, ładowarka ta daje moc 140 W, zatem spokojnie zasilimy nią nawet laptopa, ale wówczas na innych portach ładowanie kolejnych sprzętów będzie przebiegać wolniej. Ładowarka automatycznie dobiera optymalną moc ładowania, zatem nie bądźcie zaskoczeni, jeśli moc pokazywana na wyświetlaczu będzie niższa od tej, jaką dany sprzęt obsługuje. Najważniejsze jest to, że ładując nawet sześć urządzeń mobilnych, zajmujemy tylko jedno gniazdko elektryczne. Możemy zdać się na sterowaną przez AI automatykę, ale jeśli chcemy, by któryś z kilku podłączonych sprzętów ładował się z pełną, obsługiwaną przezeń mocą, możemy jednemu z portów nadać priorytet. Wtedy dany port dostanie maksymalną moc, kosztem pozostałych. Co więcej, ładowarkę można też połączyć przez Wi-Fi, by zdalnie zarządzać ładowaniem - z poziomu aplikacji w telefonie. To przydatne dla tych, którym ciężko podnieść się z fotela ;).

Już na starcie pojawiły się obawy o błyszczący front. Łatwo go zarysować, nie trafiając wtykiem USB-C do gniazda. Dlatego też proponuję zakup czterech przewodów i wpięcie je na stałe do Prime Chargera. Pomijając ten szczegół, urządzenie okazało się całkiem przydatne. Mógłbym obejść się nawet bez wyświetlacza i Wi-Fi, ale najważniejsze, że Anker Prime Charger pozwala pozbyć się kilku osobnych ładowarek z listwy zasilającej i pomaga utrzymać porządek na biurku. Dużym plusem jest efektowny wygląd i porządne wykonanie - to informacja dla estetów. Niestety, urządzenie jest dość drogie, jak na ładowarkę (670 zł), ale dla osób, które mają wiele urządzeń do ładowania, może okazać się wybawieniem. Jeśli cena was nie przestraszyła - polecam. Jeśli chcecie upewnić się, czy ta ładowarka jest kompatybilna z waszymi urządzeniami - sprawdzicie to na stronie producenta.

Anker MagGo Powerbank

Czasem warto ruszyć się z domu czy biura - ale zarazem warto pozostawać w kontakcie, czy cieszyć się muzyką. Współczesne smartfony pracują coraz dłużej bez ładowania, ale w końcu nadchodzi moment, w kórym trzeba poszukać zastrzyku energii. Wtedy przyda się powerbank. Jaki powinien być? Uniwersalny, lekki i nieduży, ale o jak największej pojemności. Owa pojemność nie zawsze idzie w parze z niską wagą i małymi gabarytami, dlatego trzeba pójść na pewne kompromisy. Byle nie za duże... I takim kompromisem pomiędzy pojemnością i rozmiarami jest Anker MagGo Power Bank. To nieduże pudełeczko (107,3x68,8x19,8 mm, 250 g), mieszczące w środku akumulatory o pojemności 10000 mAh. To wystarczy, by naładować typowy smartfon przynajmniej raz do pełna. Ale powerbank od Ankera ma coś jeszcze - niewielki wyświetlaczyk, dzięki któremu łatwo sprawdzimy, jaki zapas energii pozostał w powerbanku. Dla mnie - to świetne rozwiązanie, bywam zapominalski. A tak - łatwo sprawdzę, czy naładowałem powerbank przed podróżą, czy znów o tym zapomniałem. Ponadto, podczas ładowania, ekranik pokazuje czas szacowany do jego zakończenia.

Anker MagGo Powerbank zaopatrzono też w praktyczną podpórkę, dzięki które możemy oprzeć smartfon podczas ładowania indukcyjnego i wygodnie przeglądać treści na ekranie, nie przerywając ładowania. Anker MagGo Powerbank to sprzęt nowoczesny, nie mogło zatem zabraknąć w nim ładowania bezprzewodowego. Jest, i to kompatybilne z najnowszym standardem Qi2 oraz z magnesami do MagSafe. Dzięki temu, możemy tym powerbankiem ładować dwa urządzenia na raz, np. smartfon i słuchawki. Czego zabrakło mi do pełni szczęścia? drugiego wyjścia USB-C. Jest niestety tyko jedno, nie ma też pełnego USB, zatem warto mieć też pod ręką odpowiedni kabelek. W zestawie go nie ma. Powerbank nie należy też do najmocniejszych i najszybszych. Moc ładowania przewodowego to nieco ponad 25 W, zaś indukcyjnego - 15 W. Sam powerbank również ładuje się z mocą 15 W, co zajmuje nieco ponad 2 godziny. Podsumowując, jest to powerbank dla cierpliwych nie wymagających ogromnej pojemności, ae za to mały i doposażony w podpórkę na smartfon i wyświetlacz. Czy to wystarczy, by przekonać was do wydania 240 zł?