
W Indiach zadebiutował dziś smartfon Realme Narzo 70 Turbo. Co może zaoferować, poza ciekawym wyglądem?
Realme Narzo 70 Turbo przykuwa wzrok żółto-czarną obudową, ale tradycjonaliści zawsze mogą wybrać którąś z dwóch bardziej stonowanych odmian. Serce smartfonu stanowi procesor MediaTek Dimensity 7300 Energy, wspierany pamięciami typu LPDDR4X oraz UFS 3.1, wraz z rozbudowanym układem chłodzenia. Do tego mamy ekran AMOLED o rozdzielczości Full HD+, przekątnej 6,67 cala, jasności do 2000 nitów oraz częstotliwości odświeżania obrazu 120 Hz. Ekran chroni szkło Panda Glass, a pod nim ukryto optyczny czytnik linii papilarnych. W górze ekranu wykonano z kolei otworek na 16-megapikselowy aparat do selfie z przysłoną f/2.4.
fot. Realme
Na tyle mieści się z kolei 50-megapikselowy aparat główny z przysłoną f/1.8, wsparciem AI, filmowaniem w 4K i dodatkowym rozmywaczem tła oraz diodą LED. Urządzenie zasila akumulator o pojemności 5000 mAh, ładujący się z mocą 45 W, zaś w roli systemu występuje Android 14 z interfejsem Realme UI 5 oraz obietnicą dwóch dużych aktualizacji i 3-letniego wsparcia poprawkami. Smartfon ma obudowę szczelną w klasie IP65 i występuje w wersjach 6+128, 8+128 oraz 12+256 GB za - odpowiednio - 17, 18 i 21 tys rupii. Daje to 203, 215 i 250 dolarów albo 784, 830 i 968 zł. Cenowo, Realme Narzo 70 Turbo prezentuje się na tle swej specyfikacji całkiem atrakcyjnie - ale po dorzuceniu europejskich podatków nie byłoby już tak słodko. I może właśnie dlatego, smartfon ten pozostanie wyłącznie w Indiach...