200 Mpx - brzmi imponująco... ale testy wyposażonych w nie smartfonów wyraźnie pokazały, że cudów nie ma. Niemniej rekordowa rozdzielczość ma swoje zalety, a następcy Galaxy S23 Ultra nie zamierzają z nich rezygnować.
Producenci flagowych smartfonów długo konkurowali ze sobą aparatami o coraz większej rozdzielczości, ale wygląda na to, że wyścig zakończył się na 200 megapikselach. Teraz w modzie są obiektywy o bardziej przydatnej w codziennym użytkowaniu rozdzielczości, pokroju 50 lub 64 Mpx... za to z większymi pikselami zbierającymi więcej światła. "Obiektyw o przekątnej jednego cala" to nowy znak rozpoznawczy fotograficznych flagowców pokroju Xiaomi 13 Ultra. Prędzej czy później tego typu wyposażenie zobaczymy także w smartfonach Samsunga... ale możliwe, że calową matrycę przyjdzie nam zobaczyć dopiero w Galaxy S27.
Tak właśnie sugerują bliskie Samsungowi źródła - zarówno Samsung Galaxy S24, jak i S25 i S26 mają pozostać przy nieco mniejszym obiektywie o rozdzielczości 200 Mpx. W sumie trudno się dziwić - to właśnie Samsung zaoferował pierwsze tego typu obiektywy innym producentom. Zarówno Xiaomi 12T Pro, jak i Motorola Edge 30 Ultra zaopatrzyły się w matrycę ISOCELL HP1, podczas gdy Samsung Galaxy S23 dostał jej ulepszony wariant, czyli ISOCELL HP2. Wygląda na to, że koreański producent planuje nadal usprawniać 200 Mpx technologię, by w pełni wykorzystać jej potencjał. Samsung lubi może imponować najnowszymi technologiami, ale nie podąża też bezkrytycznie za trendami.
1-calowy obiektyw prędzej od Samsunga może otrzymać iPhone - dobrej jakości aparaty o mniejszej od konkurencji rozdzielczości to akurat domena Apple.