W sieci pojawiły się informacje o kolejnym z planowanych modeli Motoroli. Właściwie, Motorola Moto G Play (2022) wyglądałaby całkiem nieźle, ale jedna rzecz mnie niepokoi...
Według informacji podawanych przez 91mobiles, Motorola Moto G Play (2022) ma otrzymać tylko 3 GB pamięci operacyjnej oraz 32 GB pamięci na dane. To zdecydowanie za mało, jak na smartfon, który ma wkroczyć w 2023 rok! Fakt - mówimy o telefonie budżetowym, ale nawet w takim, prognozowana konfiguracja pamięci nie wygląda zbyt dobrze. Pozostaje mieć nadzieję, że przeciek nie jest do końca precyzyjny, a producent zaproponuje jeszcze nieco ciekawszy zestaw, choćby 4+64 GB. Pamiętajmy, że nawet w telefonie od którego nie wymagamy zbyt wiele, mała pamięć operacyjna będzie wąskim gardłem, a z kolei z pamięci wewnętrznej ubędzie kilka dobrych GB, które zajmie system operacyjny. Co prawda - w telefonie z pewnością nie braknie gniazda karty microSD, pozwalającego stworzyć dodatkową przestrzeń choćby na zdjęcia czy filmy - ale taka pamięć zadowoli chyba tylko naprawdę mało wymagających użytkowników.
Na szczęście, reszta telefonu zapowiada się lepiej - choć oczywiście nie pozwala zapomnieć, że urządzenie trafi na niską półkę cenową. W Moto G Play (2022) znajdziemy zatem 6,5-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości 720x1600 pikseli, czyli HD+. O wyższej częstotliwości odświeżania możemy raczej zapomnieć - ale w low-endzie nikt przecież jej nie oczekuje. Pociesza natomiast fakt, że pomimo szerokiego "lotniska" w dolnej części, ekran będzie wyglądać w miarę nowocześnie. Zamiast wychodzącego z mody kropelkowego notcha, będzie mieć bowiem tylko otworek na 5-megapikselowy aparat do selfie. Tylny aparat, będzie nawet znośny, jak na klasę telefonu. Ma obejmować 16-megapikselową matrycę główną i dwa 2-megapikselowe "wypełniacze ramki", służące do zdjęć makro i rozmywania tła.
fot. 91mobiles
Sercem smartfonu będzie procesor MediaTek Helio G37, natomiast zasilanie zapewni akumulator o pojemności 5000 mAh, choć niestety tylko z 10-watowym ładowaniem. Nie widzę czytnika linii papilarnych na boku obudowy - ale liczę, że ukryto go tak, jak niegdyś, pod firmowym logo na tyle obudowy. Jego brak byłby kolejnym minusem telefonu, który - mimo wszystko - zdaje się być trochę lepszy od poprzedniej edycji. Nie tylko lepiej wygląda, ale daje cień nadziei na nieco lepsze zdjęcia, a ponadto oferuje świeższe wydanie Androida - 12. Szkoda, że nie wyeliminowano największego mankamentu - małej pamięci...
