Samsung nie musi oszukiwać, by być na topie - swoją wysoką pozycję zawdzięcza po prostu dobrym smartfonom. Czasem zdarza mu się jednak podkoloryzować rzeczywistość, tak jak przy aferze z benchmarkami. Tym razem problemem stały się australijskie reklamy.
Samsung Galaxy S7, Galaxy S7 Edge, Galaxy S8, Galaxy S8+ Galaxy Note 8, Galaxy A5 (2017) i Galaxy A7 (2017) cechuje klasa szczelności IP68, czyli praktycznie pełna wodoodporność... ale baseno-odporność już niekoniecznie. Owszem, można zanurzyć je do 30 minut na głębokość półtora metra, ale sól morska czy basenowy chlor w pewnych sytuacjach może im zaszkodzić. Lepiej więc uważać, jeśli przyjdzie nam ochota na nurkowanie ze smartfonem. Tymczasem takie właśnie zachowanie sugerowały niektóre reklamy.
Według informacji na stronie Australijskiej Komisji ds. Konkurencji i Konsumentów, w Australii sprzedano ponad 3,1 miliona egzemplarzy tych modeli. Potem, jak donosi Przewodnicząca ACCC Gina Cass-Gottlieb, do rządowej agencji wpłynęły setki zażaleń od użytkowników, których smartfony zaczęły szwankować tudzież kompletnie się zepsuły. Problemem okazał się port ładowania - próba naładowania niedawno zanurzonego w morskiej lub chlorowanej wodzie telefonu niosła ze sobą ryzyko korozji.
Firma Samsung Electronics wiedziała już wcześniej o tym problemie i szukała sposobów na zmniejszenie ryzyko korozji. Niemniej australijski oddział Samsunga przeprowadził kampanię reklamową sugerującą korzystanie z urządzeń w basenach i w morzu, nie ostrzegając użytkowników o tym niebezpieczeństwie. W rezultacie postępowanie wszczęte w 2019 roku przez ACCC skończyło się dla oddziału Samsung Electronics Australia grzywną w wysokości 14 milionów dolarów. ACCC sugeruje poszkodowanym klientom kontakt z lokalnym oddziałem Samsunga - może dostaną jakieś odszkodowanie... a nam pozostaje pamiętać, by na wszelki wypadek samodzielnie weryfikować zapewnienia producentów.