
Producenci smartfonów starają się jak mogą, żeby wyróżnić się od konkurencji. Niekiedy jednak ich metody budzą zastrzeżenia. Tak właśnie stało się z nowym Samsungiem i jego "systemem optymalizacji gier", w skrócie GOS.
GOS to aplikacja systemowa, która ma za zadanie ograniczać wydajność aplikacji, by uniknąć przegrzewania telefonu i oszczędzać baterię. Na papierze brzmi to niewinnie.
Jak jednak donosi benchmark Geekbench, GOS okazuje się dosyć wybiórczy w swoim działaniu. Zamiast ograniczać wszystkie apki, program bierze na celownik listę ponad 10000 konkretnych aplikacji - zarówno gier, jak i programów takich jak pakiet Office czy narzędzia użytkowe Google. A czego nie ma na liście? Aplikacji benchmarkowych! A zatem przy używaniu Geekbench, PCMark czy AnTuTu, GOS pozostanie nieaktywny, a benchmark pokaże nam znacznie lepszy wynik, który raczej nie będzie nam się pokrywał z tym, co odczujemy grając w gry.
Testując ten fenomen, ekipa Geekbench potwierdziła to zachowanie we wspomnianym już Samsungu S22, a także w S21, S20 i S10, i dla zachowania trafności odczytów usunęła benchmarki tych modeli ze swojej bazy danych.
Samsung zareagował na oskarżenia, tłumacząc że niesławna lista 10 tysięcy aplikacji służy jedynie szybkiemu ustaleniu, czy dana apka jest grą - jeśli nie, system GOS pozwoli jej działać bez ograniczeń, niezależnie czy to benchmark, czy pakiet Office. To ma już nieco więcej sensu, aczkolwiek nadal budzi wątpliwości.
Producent obiecał również aktualizację, która pozwoli użytkownikom łatwiej zrezygnować z GOS - na ten moment notorycznie trudnego do powstrzymania - i poprawić wydajność kosztem baterii. Przy takiej opcji wyniki benchmarków miałyby więcej wspólnego z rzeczywistością. Na chwilę obecną Geekbench nie odniósł się do odpowiedzi Samsunga, a podejrzane modele pozostają usunięte z jego listy.