
Od ostatniego starcia ZTE z amerykańską administracją mija już ponad rok, ale wygląda na to, że chińska firma znów ma kłopoty. USA stawiają nowe zarzuty.
Tym razem zarzuty amerykańskiej administracji wobec ZTE dotyczą łapówkarstwa. ZTE jest oskarżane przez stronę amerykańską o przekupywanie urzędników państwowych w celu osiągnięcia bliżej nieokreślonych "przysług". Choć kodeks postępowania ZTE wyklucza jakąkolwiek formę przekazywania korzyści, pojawiły się zarzuty dotyczące korupcji w kilkunastu krajach, w tym w Liberii, Zimbabwe, Algierii i Kenii.
Według dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks, ZTE miało przekupić np. kenijskich urzędników, by uzyskać kontrakt na sprzęt do monitorowania sieci telefonicznej. Ponoć jeden z urzędników w 2009 roku dostawał nawet 5000 USD miesięcznie. ZTE w odpowiedzi oświadczyło, że przestrzega prawa, choć w oświadczeniu nie odniesiono się do tych konkretnych zarzutów. Niedawno zakończył się okres próbny nałożony na ZTE w ramach postępowania z 2017 r. ZTE zgodziło się zapłacić 1,19 miliarda dolarów w ramach ugody. Najwyraźniej koniec okresu próbnego stanowi powód wysunięcia nowych oskarżeń i wdrożenia kolejnego dochodzenia.
Według wcześniejszych ustaleń, poczynania ZTE były monitorowane, ale zarzuty korupcyjne dotyczą lat wcześniejszych. Jeśli się potwierdzą, na ZTE mogą zostać nałożone sankcje. Na razie jednak nie wiadomo niczego o wynikach śledztwa.
Na podstawie informacji NBC